2019-04-05 Aktualności

Nowe wzory wypisywania zleceń na wyroby medyczne budzą coraz więcej emocji. Zamiast ułatwiać, mogą wręcz utrudniać dostęp do nich z uwagi na protesty lekarzy i aptekarzy. Coraz trudniej nazywać też te zmiany e-zleceniem czy e-potwierdzeniem, skoro większość ich stron trzeba będzie drukować i przechowywać w wersji papierowej. Członkowie Stowarzyszenia Osób z NTM UroConti są coraz bardziej zaniepokojeni opublikowanym w dniu 28 marca Rozporządzeniem Ministra Zdrowia w sprawie zlecenia na zaopatrzenie w wyroby medyczne oraz zlecenia naprawy wyrobu medycznego. Boją się, że choć w założeniu zmiany miały być ułatwieniem dla osób starszych, chorych, niesamodzielnych i ich rodzin, to w rzeczywistości zmierzają w odwrotnym kierunku. I że lekarze oraz apteki, w obliczu czekających ich chaosu i biurokracji, mogą zrezygnować lub znacznie ograniczyć wypisywanie takich zleceń.

W obowiązującym obecnie kształcie zlecenia lekarz ma do wypełnienia 20 pól, świadczeniodawca 8, a pacjent lub osoba upoważniona  – 4. W nowym e-zleceniu, którego wzór jest załącznikiem do rozporządzenia z 21 marca br. i ma siedem zamiast wcześniejszych dwóch stron, liczby te wynoszą odpowiednio 43, 67 i 15. Trudno to zresztą, wg pacjentów, nazywać e-zleceniem skoro trzeba się tam normalnie podpisywać i przybijać pieczątki.

"Przypominam, że nie mówimy o refundacji drogiego leku o silnym działaniu, tylko o produktach, które na pewno nie zaszkodzą a jedynie mogą pomóc" – zwraca uwagę Anna Sarbak, prezes Stowarzyszenia „UroConti”.

Pacjenci przytaczają też komentarze lekarzy i farmaceutów po ukazaniu się nowego rozporządzenia, dotyczące czasu potrzebnego na wypełnienie zlecenia, który może zająć nawet 20 minut.

"Biorąc pod uwagę to, że konsultacja lekarska trwa średnio 15 minut, a wypełnienie zlecenia ma trwać 20, łatwo sobie wyobrazić, jakie będą efekty tych zmian. My będziemy czekać w jeszcze dłuższych kolejkach w przychodniach a  lekarze i aptekarze będą rezygnować z realizacji tak czasochłonnych zleceń, co znowu odbije się na pacjentach i zmniejszy ich dostępność do wyrobów medycznych"  – przewiduje Anna Sarbak.

 

Bałagan z finansowaniem wyrobów medycznych

Stowarzyszenia przeanalizowało również trendy dotyczące wydatków na wyroby medyczne, w tym środki absorpcyjne, ponoszone przez NFZ w ubiegłym roku, i porównało je z tymi z roku 2017. I choć to właśnie w marcu 2018 r., po 10 latach starań Stowarzyszenia, miesięczny limit ilościowy na refundowane środki chłonne zwiększył się z 60 do 90 sztuk, to z danych udostępnionych przez Fundusz wynika, że tak naprawdę jest gorzej niż było, bo w ramach wspomnianego limitu pacjenci otrzymują mniej sztuk niż wcześniej - czyli za resztę muszą zapłacić sami.

Od 3 marca ub. r. limit ilościowy na refundowane środki absorpcyjne wynosi 90 w miejsce 60 sztuk miesięcznie. Na skutek tych zapisów limity cenowe faktycznej refundacji dla pacjenta onkologicznego (poz. 100 rozporządzenia) zostały obniżone z poziomu 1,28 zł do 0,86 zł za sztukę, a dla wszystkich pozostałych pacjentów (poz. 101) z poziomu 1,05 zł do 0,7 zł za sztukę.

"Było dla nas jasne od samego początku i jest jasne dziś, że jeśli zmienia się limity ilościowe, a nie idą w ślad za tym zmiany limitów cenowych, to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wielokrotnie też zwracaliśmy uwagę, że limity cenowe są zaniżone w stosunku do cen rynkowych najczęściej używanych środków absorpcyjnych i że nie były podnoszone od 20 lat! Nikt nas jednak nie słuchał, ani wtedy, ani teraz. (...) Sposób rozliczania refundacji staje się coraz bardziej skomplikowany i dlatego część osób rezygnuje z dofinansowania" – mówi Anna Sarbak

 

Więcej znaczy mniej

Według danych NFZ wydatki na środki chłonne wzrosły, ale po raz pierwszy od 5 lat trend wzrostowy był znacznie niższy (wcześniej wynosił 7-8%, a w roku 2018 jedynie 4%) i wrócił do poziomu, gdy mieliśmy w Polsce kryzys. 

"Trudno, żeby było inaczej. Regulacje z marca 2018 r. zmieniły ilość środków, które możemy nabyć w ciągu miesiąca, ale nie zmieniły kwoty, którą możemy na to przeznaczyć. Rynkowe ceny dobrej jakości pieluchomajtek czy majtek chłonnych rosną, komunikujemy to regularnie, ale resort zdaje się tego nie widzieć i nie słyszeć. Tak samo jak tego, że 90, a nawet wcześniejsze 60 sztuk to czysta teoria. Limit cenowy pozwala w miesiącu kupić jedynie 28 sztuk środków chłonnych bez dopłacania z własnej kieszeni. Co, jak łatwo policzyć, daje jeden dziennie! Mógł to wymyślić jedynie ktoś, kto nigdy w życiu nie zetknął się z problemami, jakie mają członkowie naszego Stowarzyszenia!"  – komentuje Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia

Wg UroConti największy wpływ na zmiany wydatków na wyroby medyczne wydawanych na zlecenie miała właśnie wspomniana już nowelizacja rozporządzenia Ministra Zdrowia, która zmieniła limity ilościowe bez zmiany limitów cenowych.

 

 

Copyright © Medyk sp. z o.o