2017-05-04 Aktualności

Z okazji 60. rocznicy opisania raka rdzeniastego tarczycy eksperci w towarzystwie pacjentów przyjrzeli się sytuacji chorych w Polsce. Każdego roku diagnozę raka rdzeniastego w Polsce słyszy 100 pacjentów, dla połowy z nich brakuje leczenia, które mogłoby opóźnić rozwój choroby i dać im szansę na dłuższe życie.  Rak rdzeniasty tarczycy stanowi ok. 4-5% wszystkich zachorowań na raka tarczycy; chorują również osoby młode, między 20. a 40. r.ż.

Niemal u połowy pacjentów choroba rozpoznawana jest w stadium zaawansowanym, gdy nowotwór dał już przerzuty – podkreślali eksperci podczas spotkania prasowego „Porozmawiajmy o raku rdzeniastym tarczycy”, które odbyło się w ramach kampanii Motyle pod ochroną.

Rak rdzeniasty może mieć podłoże genetyczne. U części pacjentów może rozwijać się spontanicznie, a wszystkie przyczyny jego powstawania wciąż nie są znane.

"Ze względu na postęp diagnostyki pacjentów będzie przybywać. Z badań profilaktycznych – USG tarczycy – korzystać powinny przede wszystkim osoby, które w rodzinie miały przypadki raka rdzeniastego tarczycy, zwłaszcza jeśli nowotwór był uwarunkowany genetycznie. Wszyscy inni pacjenci, którzy wyczuwają zmiany guzkowe w obrębie tarczycy powinni zostać poddani badaniu biopsyjnemu lub sprawdzeniu markerów nowotworowych, np. poziomu kalcutoniny – tłumaczył prof. Marek Ruchała, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego.

"Rak rdzeniasty jest oporny na leczenie radiojodem, który jest skuteczny w przypadku innych zróżnicowanych nowotworów tarczycy. Pacjenci dotknięci tym typem nowotworu wymagają dobrej diagnostyki. Okno terapeutyczne, czyli czas, w którym możemy ten nowotwór wyleczyć jest krótki. Im wcześniej wdrożymy leczenie, tym większe szanse na zwalczenie nowotworu. Brakuje nam jednak opcji terapeutycznych, które są zarejestrowane i refundowane w innych krajach Unii Europejskiej – mówił podczas spotkania prof. Marek Dedecjus, kierownik Kliniki Endokrynologii Onkologicznej i Medycyny Nuklearnej COI w Warszawie.

Leczenie raka rdzeniastego tarczycy rozpoczyna się od usunięcia gruczołu tarczowego i pobliskich zaatakowanych przez nowotwór tkanek (węzłów chłonnych). W zaawansowanym stadium choroby sama operacja to za mało. Wówczas potrzebne są terapie celowane. Od 2012 r. są dostępne nowe terapie celowane – inhibitory kinazy tyrozynowej (TKI). To leczenie, które opóźnia rozwój raka rdzeniastego tarczycy i daje pacjentom szansę na dłuższe życie. Choć korzystają z niego pacjenci z innych krajów Unii Europejskiej, dla chorych w Polsce wciąż jest ono niedostępne.

"W Polsce obecnie, oprócz całkowitego usunięcia tarczycy i okolicznych węzłów chłonnych, w przypadku pacjentów z zaawansowanym rakiem rdzeniastym niewiele możemy zrobić. Posiłkujemy się receptorową terapią izotopową, jednak ta nie przynosi oczekiwanych efektów. Nasi pacjenci trafiają do badań klinicznych, w których badane są inhibitory kinazy tyrozynowej. Niestety, te leki nie są w Polsce refundowane" – mówił prof. Marek Ruchała.

Zdaniem ekspertów, brak refundacji leków może wynikać z mylnego założenia liczby pacjentów kwalifikujących się do leczenia. W Polsce około 50 pacjentów w skali roku wymaga zastosowania terapii dla zaawansowanego raka rdzeniastego tarczycy. To niewielka grupa pacjentów, zatem jej leczenie nie byłoby znacznym obciążeniem dla budżetu świadczeń zdrowotnych.

"Są badania, które absolutnie potwierdzają, że przy zastosowaniu inhibitorów kinazy tyrozynowej, wydłuża się u pacjentów z zaawansowanym rakiem rdzeniastym tarczycy czas wolny od progresji choroby. Myślę, że jest to temat do dyskusji i sądzę, że uda nam się w końcu zrefundować te leki także u naszych pacjentów" – dodał prof. Marek Ruchała.

Copyright © Medyk sp. z o.o