2014-11-06 Aktualności

Import równoległy

porównanie rynku niemieckiego z polskim

Handel równoległy lekami istnieje w Unii Europejskiej od ponad trzydziestu lat i traktowany jest powszechnie jako działanie prowadzące do obniżenia cen leków dla pacjentów. Poszczególne kraje członkowskie różnią się w zakresie rozwiązań wspierających import równoległy, jednak tam, gdzie przepisy wspomagają tę formę obrotu lekami, korzyści dla pacjentów i zyski dla budżetów państw są najwyższe.

Wśród liderów rynku importu równoległego od lat znajdują się Niemcy. Rynek ten jest niezwykle chłonny na import równoległy, głównie ze względu na strukturę cenową leków. Wiadomo bowiem, że ceny leków na tym rynku są znacznie wyższe w porównaniu do innych krajów Unii Europejskiej. Firmom zajmującym się importem równoległym w Niemczech jest łatwo znaleźć tańsze leki w innych krajach. Nie dziwi więc, że jest to największy rynek IR w Europie, a jego wartość przekracza 3 mld euro. Na tym tle wartość rynku IR w Polsce wygląda skromnie, bo to tylko 190 mln zł.

Warto dodać, że na tak wielką skalę import w Niemczech rozwinął się dzięki odpowiednim regulacjom prawnym wprowadzonym w latach 2001-2005, według których 5% całego obrotu apteki musi pochodzić z importu równoległego. W 2004 r. wprowadzono inną zasadę, według której apteki mają obowiązek sprowadzania leków z importu, których cena jest co najmniej 15% lub 15 euro niższa od leków referencyjnych. Dzięki tym regulacjom sprzedaż leków z importu równoległego w Niemczech wzrosła z 4 do 10% (w 2013r.). W Polsce leki z importu równoległego stanowią jedynie 1% całego sektora farmaceutycznego.  W zeszłym roku w Niemczech bezpośrednie oszczędności wynikające z importu równoległego wyniosły 289 mln euro. Taka forma obrotu produktami leczniczymi traktowana jest jako rozwiązanie generujące oszczędności zarówno dla pacjentów, jak i budżetu państwa.

W przeciwieństwie do Niemiec, Polska ze względu na strukturę cenową jest rynkiem trudnym, gdyż ceny leków są u nas jednymi z najniższych w Unii Europejskiej. Importerzy równolegli borykają się także z wieloma problemami, głównie brakiem wsparcia ze strony Ministerstwa Zdrowia. Do końca 2011 r. obowiązywała zasada tzw. refundacji ułomnej, według której  farmaceuta mógł wydać lek tańszy niż ten zapisany na recepcie, nawet jeśli nie figurował na liście leków refundowanych. Obecnie importerzy muszą czekać 180 dni na decyzję refundacyjną Ministerstwa Zdrowia. Ponadto ustawa refundacyjna z 2012 r. nie potraktowała importerów jako pełnoprawnych graczy na rynku farmaceutycznym. Według tej ustawy lek z importu równoległego (oryginalny) musi być  przynajmniej o 20% tańszy od najtańszego produktu w danej grupie, jeśli ma znaleźć się w wykazie. Niestety, w tej grupie są zarówno leki referencyjne, jak i generyki, które często różnią się od leku oryginalnego składem. Sławomir Bernaciak, prezes firmy InPharm oraz członek Zarządu Stowarzyszenia Importerów Równoległych Produktów Leczniczych, wyjaśnia:  Już od 10 lat podejmujemy nieustające wysiłki, aby zwiększyć dostępność tańszych leków dla polskich pacjentów. Obowiązująca obecnie ustawa Prawo farmaceutyczne skutecznie blokuje nasze działania, a bez wsparcia ustawodawcy nie jesteśmy w stanie zwiększyć naszego udziału w polskim rynku farmaceutycznym. Warto podkreślić, że od początku istnienia import równoległy w Polsce wygenerował 300 mln oszczędności przy zaledwie 1% udziale w całym rynku. Oszczędności mogłyby być jeszcze większe, gdyby wspierał nas regulator.

Copyright © Medyk sp. z o.o